środa, 31 maja 2017

Małe mieszkanko na wynajem

 Dzisiejszy wpis będzie o sprawie nieco archiwalnej, a mianowicie, o aranżacji małego mieszkanka w starej krakowskiej kamienicy, przeznaczonego na wynajem krótkoterminowy. O udział w tym przedsięwzięciu zostałam poproszona dwa lata temu. Właściciele mieszkania chcieli połączyć charakter zabytkowego budynku z wszelkimi wygodami współczesności. Klimat tworzony przez stare meble ze sterylnością i łatwością utrzymania w czystości np. nowej kuchni.

   Mieszkanko jest nieduże: w sumie 23,5 metra i składa się z jednego pomieszczenia oraz łazienki. Ponieważ powstało z podziału większego mieszkania na dwa, to z klatki schodowej wchodzi się do niego wspólnym dla obu mieszkań przedpokojem, do którego prowadzą stare, odnowione i ładnie odmalowane na popielaty kolor dwuskrzydłowe, wysokie drzwi. Klatka schodowa jest po remoncie, w którym elementy jej wystroju zostały odnowione (schody, balustrady, drzwi) a nie wymienione na nowe, jak to się niestety często zdarza… Jest więc zapowiedzią wnętrza, w którym można się spodziewać jakiejś kontynuacji klasycznego stylu…

   Niektóre meble, zostały przez Właścicieli wybrane ze względu na swoją funkcjonalność na samym początku, i pozostałe musiały z nimi jakoś współistnieć. Mowa tu o wersalce i rozkładanym fotelu, który miał służyć jako ewentualne trzecie miejsce do spania. Z założenia kuchnia miała być nowa, nie wszyscy bowiem przyszli goście będą fanami starych mebli. Właścicielom zależało żeby nikt nie miał zastrzeżeń do aspektów higienicznych. Pozostałe kwestie były otwarte i stanowiły pole moich działań. Właściciele byli również bardzo zaangażowani w wybór różnych detali, więc wspólne wypady na zakupy były polem do ustalenia kompromisowych wyborów.



   Aneks kuchenny i salon znajdują się we wspólnym pomieszczeniu. Z racji umiejscowienia wejścia do łazienki zdecydowałam się na kuchnię całkiem otwartą. Gdyby została odcięta od reszty pomieszczenia w widoczny sposób powstałoby niekorzystne wrażenie, że do łazienki wchodzi się przez kuchnię.


    W tak niewielkim wnętrzu kolory płytek w kuchni musiały zostać powtórzone jako kolory dodatków w części dziennej. Wybór padł na utrzymane w klimacie śródziemnomorskim biele i błękity z nutką turkusu. Na ścianę między blatem kuchennym a szafkami wiszącymi wybrałam płytki nawiązujące stylem do cementowych, kładzionych na korytarzach przedwojennych kamienic (hiszpańskie, Vives). Meble kuchenne po ustaleniu koloru oraz ceramiczny zlew, piekarnik i lodówkę kupili Właściciele w Ikea, która jako nieliczna oferuje natychmiastową realizację zamówień. Blaty kuchenne wybraliśmy drewniane do zabezpieczenia olejem i jak do tej pory wyglądają ładnie, jeśli od czasu do czasu się o nie zadba.

   W mieszkaniu znalazło się kilka starych mebli. Te do pokoju wybrałam i kupiłam przez internet ponieważ czas naglił i nie mogłam sobie pozwolić na przeszukiwanie giełd lub gruntowną renowację. Dlatego zawęziłam poszukiwania do grupy mebli oczyszczonych. Uznałam że pozostawienie szafy i stołu w surowym drewnie doda ciepła i przytulności. Mieszkania w starych dzielnicach miewają mało światła, dlatego zależało mi na uniknięciu wszystkiego, co mogłoby przytłoczyć wnętrze. Ze względów praktycznych blat stołu został pomalowany na biało. Stół stał się przez to jeszcze lżejszy. Poprzez zestawienie go z współczesnymi krzesłami, kształtem nawiązującymi do form klasycznych, powstało wrażenie potraktowania umeblowania tego wnętrza z lekkim przymrużeniem oka. 



   Łazienka utrzymana jest w starym stylu. Posadzka w kolorze bieli i czerni. Na ścianach położone zostały fazowane białe płytki. Umywalka i wc w stylu retro (Nowoterm Kerra Cleopatra) pięknie wpisały się w to pomieszczenie. 



   Jako szafeczka -pomocnik stanęła tu etażerka, spisana już na straty i służaca w pracowni, w której wtedy pracowałam, jako regalik na farby, politury i inne potrzebne w pracy mikstury… Postanowiłam ją uratować i wykorzystać w tej łazience. Wyoblone kształty boków nawiązywały do zaokrąglonych brzegów starej, drewnianej ramy lustra. Etażerka sprawiła mi niestety niezłego figla… Oczyściłam ją do surowego drewna, nadałam nowy kolor pasujący do lustra i polakierowałam - jako że mogła być narażona na kontakt z wodą (lakierem akrylowym). Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się że przecierana wilgotną szmatką, puszczała kolor: pierwszy położony na niej wilgotny (biały) ręcznik poszedł na straty… Zgrzytając zębami (czas naglił, co za pech… trzeba drugi raz robić to samo…) zabrałam się na nowo do czyszczenia, bejcowania. Na koniec pomalowałam ją lakierem do malowania jachtów... i tym razem już wszystko było w porządku!



   Ważnym elementem wystroju wnętrza są dla mnie lampy. Lubię jak wyznaczają one pewne strefy w mieszkaniu. Tak stało się i tutaj. Nad częścią „salonową” zawisł z powagą żyrandol. Nad częścią jadalnianą niewielka lampka z możliwością regulowania jej wysokości za pomocą porcelanowej przeciwwagi i druga taka sama nad częścią pełniącą funkcję przedpokoju. Wszystkie lampy udało się kupić podczas jednego wypadu na giełdę staroci w Bytomiu. Poszło nadzwyczaj łatwo, bałam się że skompletowanie dwóch takich samych lamp (nad stół i do „przedpokoju”) może zająć wieki. A tu udało się od pierwszego razu…


   Pomysłodawczynią dekoracji na ścianach jest Właścicielka. Sama upatrzyła i kupiła stare pocztówki z Krakowa. Myślę, że turyści zatrzymujący się w tym mieszkanku, chętnie zawieszą na nich wzrok. Razem wybrałyśmy ramy, które zostały wykonane na zamówienie a następnie stworzyłam kompozycje do każdej z nich, dorzucając wycyganioną od kolegi starą, pożółkłą kopertę z krakowskim adresem napisanym zamaszystym charakterem pisma. Nieco później właściciele na giełdzie dokupili jeszcze kilka zdjęć z Krakowa i okolic w ramkach w podobnym kolorze. Kilka z nich zawisło na ścianie pod zegarem.



    Na szafie ciągle rozrasta się kolekcja starych syfonów, słojów i butelek. W podobnym kolorze są firanki i poduszki na fotelu.

    Nad wejściem do łazienki zawisł tzw. karmaszon (nazwa powstała przez przekręcenie, przez moje małe jeszcze wtedy dzieci, słowa maszkaron) zwany także gargulcem… Miał być tu dobrym duszkiem – jednak zdarzali się turyści, którzy wątpili chyba w jego dobrotliwość, bo chowali go do szafy…


   No cóż… Na koniec wypada mi wszystkim, którzy wybierają się do Krakowa, nieskromnie zarekomendować to urocze, zadbane, wygodne i położone bardzo blisko Rynku mieszkanko!


1 komentarz:

  1. Naprawa urządzeń AGD obejmuje takie usługi jak wymiana elementów grzewczych, uszczelek czy naprawa systemów sterujących. Kluczowe jest, aby naprawa była przeprowadzona przez wykwalifikowanego specjalistę, co minimalizuje ryzyko kolejnych usterek. Serwisy często oferują również usługi związane z konserwacją sprzętu. Więcej informacji można znaleźć tutaj: https://serwisagd-technik.pl/. Regularna konserwacja może zapobiegać awariom i obniżyć koszty użytkowania sprzętu.

    OdpowiedzUsuń