Kiedy miną już
niepokoje zdobywania ocen i punktów, kiedy plany wakacyjne zostaną
dopięte na przedostatni guzik a zasoby rzeczy potrzebnych dzieciom
do przetrwania miesiąca w lesie zostaną uzupełnione, wtedy
następuje ten cudowny moment kiedy z lekką już głową można
zacząć się rozkoszować latem.
Z kuchni można już
wynieść węglarkę bo dom złapał już letnią temperaturę, a
kosz z drewnem na opał staje się już tylko ozdobą. Koza, która
umila nam jesienne i wiosenne popołudnia zapada w letni sen.
Zaczynam rozglądać
się za poupychanymi gdzieś w czeluściach kredensu lejkami,
ułatwiającymi napełnianie słoiczków. Piętrzy się też kupka
ozdobnych przykrywek i etykietek na przyszłe przetwory , w które
zaopatruje mnie zapobiegliwie moja Mama.
Na krzaczku
czerwienią się już gotowe do zebrania czerwone porzeczki, z
których powstanie kilka słoików pierwszych dżemów. W tym roku
wiosenne psikusy pogodowe spowodowały, że wiele owoców przemarzło
i nie uda się wyprodukować stu słoików dżemu mirabelkowego.
Rozpoczyna się też
pierwszy, mam nadzieję pracowity, sezon w chlewiku. Udrożnione
zostały drugie drzwi ułatwiające komunikację. Praca nad pierwszym
czekającym w kolejce meblem: starą wiejską ławką, już trwa. Co
prawda jeszcze bez światła, ale jest na nie nadzieja w najbliższych
dniach.
No i wreszcie
lenistwo. Moje ukochane łóżko na werandzie dostało, po trzech
latach trwania w czerni farby podkładowej zastosowanej po
piaskowaniu, nowy kolor.
Wylegiwanie się na
nim w promieniach zachodzącego słońca z książką, należy do
największych letnich przyjemności.
Na werandzie miło
jest też wypić poranną kawę w kubku „z krówką”, kiedy
jeszcze palące słonko nie wyszło zza stuletniej lipy…
Jest też stoliczek
ze starej maszyny do szycia, wokół którego toczy się życie
południowo-popołudniowe, gdy lipa roztacza tam swój przyjazny cień.
Weranda wygląda cudownie. Podobają mi się te "pałacowe" drzwi do chlewika :) Jeszcze by się jakiś super wypasiony zestaw szyld + klamka przydał :) Ale zakładam, że to tylko kwestia czasu.. Jak zwykle śliczne zdjęcia. Mam trochę podobną suczkę do Twojej, niemalże jakby były spokrewnione, przynajmniej od strony matki :P Pozdrawiam, M
OdpowiedzUsuń