piątek, 16 czerwca 2017

Nakasliki, wspomnienie z Rzeszowa

   Dwa lata temu w kwietniu, pojechaliśmy na uroczą, wiosenną wycieczkę, w trzy rodziny z dziećmi. Plan wyprawy obejmował zwiedzanie zamku w Łańcucie, odpoczynek w cudnym, starym – pięknie odnowionym domku w Borku pod Rzeszowem oraz następnego dnia zakupy (lub tylko oglądanie…) na giełdzie staroci w Rzeszowie. Była piękna wiosna, wszystko zieloniutkie i świeże, słonko mocno przygrzewało.

   Na tej giełdzie właśnie zostały zakupione przez znajomych, po uprzednim uzyskaniu zapewnienia, że poddam je jakimś zabiegom renowacyjnym, dwa nakasliki. Tutaj należy się wyjaśnienie: niestety spośród różnych nazw tych szafeczek (nakastliki, kastliki, nakasliki) używam od zawsze tej, która prawdopodobnie z poprawnością językową niewiele ma wspólnego.


   Szafeczki odstały swoje, ale w końcu, w pełni lata, przyszedł na nie czas. Trzeba było oczyścić je do surowego drewna, gdyż właściciele chcieli, aby zostały bardzo delikatnie pobielone. Niestety, ktoś wcześniej, chcąc poprawić ich ogólny wygląd, pomalował je lakierem, który bardzo opornie dawał się zeskrobać cykliną. Większych ubytków nie było, drobne niedociągnięcia zostały uzupełnione kitem. 


   Płycinki w drzwiczkach oklejone były fornirem – czeczotką (o bardzo intensywnym usłojeniu), który jakoś nie pasował właścicielom do ogólnej koncepcji. Ponadto ten element kiepsko prezentował się w wydaniu pobielonym. Po licznych deliberacjach postanowiliśmy w drzwiczki, zamiast płycin, wprawić metalową siatkę. Nadało to nakaslikom mniej typowy wygląd i odciążyło je nieco z antycznej powagi.


   Do bielenia  używam mocno rozcieńczonej wodą - farby akrylowej. Staje się ona wtedy laserunkowa a słoje drewna są spod niej dokładnie widoczne. Najciekawszy efekt można uzyskać na starym, spatynowanym drewnie dębowym, które, stanowiąc ciemny podkład daje wrażenie odcienia szarości lub beżu. Rozrzedzoną farbę nakładam za pomocą miękkiej szmatki, zmieniając ją często (jak farba zaschnie na gałganku to „rysuje” nakładaną farbę). Trzeba uważać, żeby nie nałożyć zbyt dużej ilości farby na szmatkę – gdyż łatwo jest zrobić plamy: rozrzedzona farba bardzo szybko wysycha i trudno rozetrzeć jej nadmiar. Drugi problem stanowią różnego rodzaju rogi i zakamarki.  Swobodne rozprowadzenie farby jest tu niełatwe. Ponadto trzeba pamiętać, że taka powłoka jest bardzo cienka i jako, że to farba akrylowa, niezbyt trwała. Raczej nie sprawdza się na blatach. Trzeba by dodatkowo zabezpieczyć je woskiem lub lakierem.



   Siatka została przytwierdzona za pomocą zszywacza tapicerskiego i na brzegach zabezpieczona listewkami, które poprzednio mocowały płycinki w drzwiach.

   Okucia do drzwiczek i szuflady zostały wymienione na nowe, stylizowane. Kolor srebrny z patyną bardziej pasował do siatki.


  Delikatne przetarcia na kantach dodały całości więcej patyny.

   W sypialni, do której były przygotowywane nakasliki, oprócz współczesnego łóżka, jest jeszcze kilka starych mebli i dodatków. Większość z nich dębowa lub fornirowana dębiną. One także zostały poddane podobnym zabiegom rozjaśnienia i „odciążenia” poprzez rozbielenie. W ten sposób pasują do siebie nawzajem. Stara maszyna do szycia wraz z lusterkiem przywiezionym z Lille służą za toaletkę i stanowią dobre miejsce do ekspozycji ładnych przedmiotów.




   Wśród przedmiotów stojących na toaletce znajduje się stara, mosiężna lampka przywieziona z targów w Lille. Materiał, z którego zrobiony był abażur był już bardzo zniszczony, brudny i podziurawiony. Nie do uratowania. Do uszycia nowego użyłam apaszki z półprzeźroczystego materiału, podobnego jakościowo do oryginalnego. Z resztek uszyłam dwa ozdobne koniki - zawieszki.



 Na ścianie wisi też duże lustro w tak samo odnowionej ramie.


  Osobiście, bardzo lubię taką metodę „bielenia” mebli. Uważam, że daje ona szansę na zastosowanie w urządzaniu wnętrz starych, porządnie wykonanych mebli z drewna również tym osobom, którym wydawałyby się one zbyt ciężkie i przytłaczające. W prosty sposób można się tego wrażenia pozbyć eksponując równocześnie ich inne walory… Ponadto jest to dobra metoda dla niecierpliwych. Rozrzedzona farba akrylowa schnie szybciutko i raz, dwa, trzy – mebel już wygląda zupełnie inaczej.

2 komentarze:

  1. Śliczne nakastliki :) podoba mi się ta metalowa siatka, i sposób w jaki są pomalowane na biało, zresztą toaletka i lustra też są śliczne, ale chyba najbardziej podoba mi się ta lampka na toaletce, jest po prostu cudna, taka prosta i "lekka", bardzo fajna :) pozdrawiam, M

    OdpowiedzUsuń