Tak się
szczęśliwie składa, że wśród naszych Przyjaciół – większość
docenia przedmioty wiekowe. Te które odziedziczyli w spadku po
przodkach pieczołowicie przechowują w eksponowanych miejscach, a te
których nie odziedziczyli chętnie wyszperają w stosownych
miejscach.
Tak się
szczęśliwie składa, bo buszowanie po targach staroci w miłym
towarzystwie to jeszcze większa frajda. Często się zdarza, że
jestem proszona o wyszukanie czegoś konkretnego lub doradztwo przy
wyborze. Czy dany mebel jest w stanie do uratowania, co można z nim
zrobić, czy da się jakoś go przerobić – zgodnie z oczekiwaniami
nowego właściciela.
Tak właśnie było
z nadstawką od kredensu, o której będzie dzisiejsza opowieść. W
odnowieniu tego mebla przydały mi się moje zawodowe umiejętności.
Został on bowiem z zewnątrz wypoliturowany. Ale po kolei…
Przyjaciele
poszukiwali mebla do zawieszenia na niewielkiej ściance nad
kaloryferem w kąciku jadalnym. Zewnętrzne wymiary ograniczała
wielkość ścianki. Szafka nie mogła też być za głęboka, gdyż
we wspomnianym miejscu nie ma za dużo przestrzeni i coś nadmiernie
odstającego od ściany utrudniłoby poruszanie się wokół stołu.
Chcieli mieć tam miejsce na filiżanki ale też półkę, na której
zmieściłaby się butelka z winem lub karafka.
Wypatrzyliśmy tą
nadstawkę na giełdzie staroci w Bytomiu. Nie mam niestety jej
zdjęcia w stanie zakupu. Musimy więc oprzeć się na opisie.
Była oczywiście
za głęboka ale miała boczne ścianki z pełnego drewna co pozwalało na w miarę proste spłycenie szafki. Uroku
dodawał jej kształt trapezu gdzie środkowe drzwiczki otwierały
się a boczne, nietypowo, wsuwały w prowadnicę. Miała ładne
zwieńczenie. Część na której stała, również rokowała na
podcięcie jej tak by nie przeszkadzała i ładnie „wykańczała’
mebelek od spodu.
Praca przy meblu
została podzielona na dwa etapy.
Pierwszy stolarski,
który został wykonany w pracowni stolarskiej, z którą wtedy
współpracowałam więc mogłam dyskretnie czuwać nad przemianą.
Na tym etapie mebel został spłycony. Dolna półka została
półkoliście wycięta, aby powstało miejsce na wyższe przedmioty.
Spód mebla przerobiony według wcześniejszego planu a działanie
przesuwanych drzwiczek usprawnione. Po tych zabiegach trafił do mnie
na wykończenie.
Wymagał
wyczyszczenia z resztek starych powłok a głównie z wieloletniego
brudu. Na większych powierzchniach przydała się szlifierka, jako
że mebel jest z litego drewna można sobie było pozwolić na takie
ułatwienie nie ryzykując przeszlifowania cienkiego forniru.
Drzwiczki i mniejsze zakamarki czyściłam ręcznie cykliną
(naostrzoną blaszką) i papierem ściernym. Wyczyszczenie „koronki”
mebla wymagało użycia środka do usuwania starych powłok (np.
Scansolu). Podczas tych zabiegów coraz bardziej odsłaniały się
liczne ślady bytowania drewnojadów. Rozpoczęłam więc
pracochłonny etap szpachlowania i szlifowania. Z dbałością trzeba
było dobierać kolor szpachli gdyż mebel miał pod politurą zostać
w swoim naturalnym, pięknym, ciepłym kolorze.
Zaczęłam od pomalowania go wewnątrz na biało. Użyłam farby akrylowej do drewna i metalu. Położyłam wałkiem kilka warstw szlifując je po wyschnięciu drobnym papierem ściernym. Biały kolor wnętrza stał się pięknym tłem dla przechowywanych i eksponowanych w nim przedmiotów. Ponadto dzięki bieli nadstawka wydaję się lżejsza, nie przytłacza i nie dominuje tak otoczenia.
Gdy wnętrze mebla było już pomalowane i suche rozpoczął się etap politurowania. Przedstawiam
tu szczątkowy opis politurowania. Jest to praca wymagająca
doświadczenia i w pewien sposób każdy doświadczony politurnik
wykonuje ją w zindywidualizowany sposób, opracowany przez własną
praktykę wokół pewnych podstawowych zasad. Zainteresowanym służę
radą i dokładniejszymi informacjami.
Najpierw warto w
drewno delikatnie gąbką wetrzeć olej , którego też później
używamy w trakcie politurowania ( nie robimy tego jeżeli zależy nam na zachowaniu jak najjaśniejszego koloru). Olejowanie podkreśla barwę drewna,
uwydatnia jego urodę i ożywia. Następnie można mebel zagruntować
nakładając dwie, trzy warstwy politury delikatnym miękkim pędzlem
dbając o to by nie powstały zacieki. Pomiędzy warstwami trzeba dać
politurze przeschnąć. Warto też przeszlifować po kolejnych
etapach gruntowania wełną stalową, pamiętając o dokładnym
oczyszczeniu mebla z jej pozostałości. Zabieg ten umożliwi
uzyskanie większej gładkości. Następnie rozpoczynamy pracę
tamponem z użyciem niewielkich ilości oleju i pumeksu nakładając
politurę dotąd aż uzyskamy odpowiednią jej grubość, gładkość
i zatarcie porów drewna. Na koniec usuwa się pozostałości oleju i
wtedy dopiero naszym oczom ukazuje się w pełni uroda tego sposobu
wykończenia drewna.
W pracy zawodowej
bardzo brakowało mi tego że nie mogłam odnowionych przez siebie
mebli oglądać po jakimś czasie od renowacji, co daje możliwość
wprowadzenia jakichś zmian w procesie politurowania gdy dostrzeżemy
jakieś niedoskonałości lub błogą satysfakcje gdy widzimy, że
pozostają w idealnym stanie. Często nie byłam też obecna w chwili
oddania mebla klientowi, a nic nie daje tyle satysfakcji, jak
zadowolenie malujące się w oczach właściciela. Dlatego czuję się
bardzo szczęśliwa gdy popijając pyszną nalewkę lub pałaszując
przepyszną kolację u moich Przyjaciół mogę nasycić wzrok
niegasnącą urodą tego mebla.
Na koniec
przydługiego posta zdjęcie innej nadstawki od kredensu która
również została spłycona. Tu nie udało się zachować
oryginalnych pleców ze względu na ich fatalny stan. Jest to mój
mebelek łazienkowy, mieści się nad wanną wykorzystując to, iż
ściana jest nieco cofnięta. Na górze półka na ozdobne mydła.
Reszta szyby wyklejona folią imitującą wzór na piaskowanej szybie
świetlika w łazience. Nie chciałam wymieniać szyb gdyż były
stare i posiadały charakterystyczne nierówności i skazy. Natomiast
folia pozwoliła ukryć zwykłe kosmetyki.
Gorąco polecam tą
formę ratowania mebli tego typu. Często pozbycie się pleców i
tylnej części pozwala uchronić je przed całkowitym zniszczeniem.
Wiele nadstawek od kredensów dawno już w ferworze historii, zgubiło
swoje dolne szafki. A po włożeniu w nie większej lub mniejszej
pracy bez wątpienia mają jeszcze wiele do zaoferowania.
Serdecznie pozdrawiam, amozezaglądniesztu kiedyś znowu?
Na zdjęciach wygląda przepięknie. Dom Przyjacół również..
OdpowiedzUsuńTak. Piękny mebelek w pięknym miejscu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń