Zupełnie rozumiem
zamiłowanie ludzi (a szczególnie wielbicieli staroci) do
dewocjonaliów i sama również je przejawiam. I zapewne już dawno
kupiłabym klęcznik, gdyby nie fakt, że absolutnie w domu nie ma
już miejsca na coś takiego, tym bardziej, że trudno klęcznikowi
przypisać jakieś walory użytkowe. Inaczej sprawa ma się np. z
takim manekinem krawieckim, na który zawsze można zrzucić jakiś
ciuch, więc na manekiny (ze dwa) miejsce w domu musiało się
znaleźć.
Ale jak nie ja to
ktoś inny zawsze się znajdzie. Kolega, szczęśliwy posiadacz nieco
większej powierzchni użytkowej, zakupił klęcznik na giełdzie
staroci. I tak oto, pierwszy raz, było mi dane zająć się
renowacją takiego mebelka.
Znajomego zauroczył
fakt, że drewno, z którego przedmiot był wykonany, było w swoich
miękkszych partiach wytarte, wyżłobione „zębem czasu”. Dziś
mamy modę na naśladowanie tego efektu poprzez szczotkowanie drewna.
Swój niekłamany wkład w patynę klęcznika wniosły też
korniczki, pracowicie drążąc w nim swoje korytarze. Prośba kolegi
była taka aby te efekty zużycia mebla zostawić.
Klęcznik,
niefafuśnie, okazał się być pokryty farbą olejną w kolorze
jasnego brązu a na nią, ktoś w ramach odświeżania, nałożył
warstwę lakierobejcy w kolorze ciemnego brązu.
Przy pierwszym skrobnięciu kontrolnym (i bez okularów) wydawało się że warstwa wykończeniowa da się łatwo usunąć za pomocą cykliny gdyż spod ciemnych maziaji lakierobejcy wyjrzała powierzchnia w kolorze drewna. Niestety dopiero gdy założyłam okulary dojrzałam, że to nie drewno ale farba olejna. A jej zeskrobanie, nie było już takie proste. Użycie szlifierki taśmowej (realne bo mebel z litego drewna) odpadało, gdyż wyrównałaby ona powierzchnię ze wspomnianych wyżłobień. Wspomaganie, w postaci zmywaczy do farby nie było możliwe, bo na ich nieprzyjemny zapach przenoszący się w cudowny sposób, skarżyli się już ostatnio sąsiedzi. Pozostało więc żmudne skrobanie. Przydały się tu nożyki o różnych kształtach ostrzy.
Kolor farby olejnej był bardzo zdradliwy i już,
już wydawało się że jest wyczyszczone super ale po np. zmoczeniu
powierzchni wychodziły miliony niedoróbek. Mimo ciągłego
sprawdzania i wodowania drewna i tak jeszcze po zabejcowaniu mebla
na ciemno znalazłam miejsca gdzie wyłaziły resztki farby i
punktowo czyściłam je i podmalowywałam.
Drugą trudną
sprawą okazały się szkody poczynione przez drewnojady. Jak zwykle
bywa po ściągnięciu farby okazało się że są one znacznie
większe niż się wydawało . Zachowanie ich w całości w ramach
patyny, raczej nie wchodziło w grę i nie przysporzyłoby urody
mebelkowi, który miał być politurowany. Trzeba więc było
zaszpachlować większość tych śladów (mebel na początku pracy
był zatruty specjalnym środkiem).
Po oczyszczeniu
klęcznika, w ramach nagrody za ciężką pracę, moim oczom ukazało
się kilka pozytywnych niespodzianek.
Po pierwsze mebel, który w
szacie lakierobejcy, sprawiał wrażenie że pochodzi ze znacznie
późniejszego okresu, okazał się być zrobiony bez użycia
gwoździ – cały na kołki i kliny. Kilka gwoździ w ramach
ratowania konstrukcji zostało dobitych później ale pierwotnie
mebel powstał bez ich użycia.
Drugą niespodzianką
był napis, który wyłonił się po zdjęciu tapicerki. Stary,
wykonany ołówkiem, pięknym, zamaszystym, od lat nieużywanym już
przez nikogo charakterem pisma. Pojawia się tam liczba 1912. Rok wykonania?
Politura
najdostojniej prezentuje się na idealnie gładkiej powierzchni,
zatarta i błyszcząca jak szkło. Pozostawione
nierówności mebla i ślady po kornikach oraz niedoskonałości
będące wynikiem czasu nie pozwoliły na uzyskanie takiego efektu.
Niemniej nadały klęcznikowi głębi koloru i szlachetnego
połysku.
Ostatnim etapem
pracy było tapicerowanie. Znajomy wybrał plusz o głębokim
bordowym odcieniu. Gwoździki tapicerskie ze złotymi refleksami
ożywiły nieco powagę całości.
Gdy Właściciel
mebla przyszedł go oglądnąć po wykonanej renowacji głaskał
drewno i z zadowoleniem mówił że tak właśnie chciał i że jest
niesamowite w dotyku. No cóż, pracowały na to ręce wielu
modlących się…
Teraz Kolega
wszystkim mówi, że ma już na oku konfesjonał, do kompletu.
Wyszło rewelacyjnie
OdpowiedzUsuń