poniedziałek, 14 października 2019

"Zwykła" praca, politurowany stół

   Przeglądałam ostatnio zdjęcia i przypominałam sobie o wielu meblach, których renowacje przeprowadzałam, a o których nigdy nie napisałam i nawet nie pamiętam, że napisać miałam. Im więcej żmudnej pracy, tym mniej chce się jeszcze o tym pisać na koniec. A bez wątpienia, to meble politurowane, są tymi najbardziej pracochłonnymi. Może dlatego o nich na blogu najrzadziej. Poza tym fajnie jest, jeśli z meblem wiąże się jakaś zabawna sytuacja lub anegdotka, którą można opisać.
Jednak wiele prac, ciągnących się tygodniami, nie ma w sobie nic niezwykłego ani błyskotliwego. To właśnie z nich składa się moje codzienne życie.

   Jednym z takich „zwykłych” mebli był ten właśnie stół. Młode małżeństwo, dostało go po starszych pokoleniach swojej rodziny.


    Mebel był zużyty w stopniu naturalnym. Ot taki stempelek przybity przez czas. Powierzchnia blatów zmatowiała, była porysowana i nieco wypłowiała. Tu i ówdzie, na obrzeżach jakiś drobny ubytek forniru. Mocno poobijane i wytarte nogi na wysokości siedzisk krzeseł. Jakiś uszczerbek drewna w sterczynce na ozdobnym krzyżaku. Innymi słowy, wszystko to co wraz z upływem czasu, przydarzy się najbardziej nawet zadbanym, ale używanym meblom.


   Stół należało wyczyścić ze starej politury. Podoklejać małe kawałki forniru, tam gdzie go brakowało a następnie dobarwić je do całości. Miał pozostać w swoim naturalnym kolorze. W miejsca ubytków drewna zostały wklejone małe kawałki i dopasowane kształtem.


   Gdy to wszystko zostało zrobione – rozpoczął się długi proces politurowania. Politurę (własnoręcznie przygotowaną) jak zawsze nakładałam tamponem. Orzechowy fornir położony na blatach zobowiązywał do wykończenia jej na wysoki połysk, dlatego podczas pracy używałam pumeksu. Proces nakładania politury, wymaga wielokrotnego przesunięcia tamponem w tych samych miejscach, tak aby z czasem uzyskać warstwę pewnej grubości, idealnie gładką i błyszczącą. W żadnym innym rodzaju wykończenia mebla (lakiery, oleje, woski) uroda drewna nie zostanie tak pogłębiona i nie będzie ono wyglądać tak naturalnie. I to jest właśnie ten czar starych mebli…

   Oczywiście na politurę trzeba troszkę uważać. Ale gdy po pewnym czasie osiągnie już swoją twardość wystarczy przestrzegać kilku prostych zasad: nie stawiać bezpośrednio na politurowanej powierzchni gorących naczyń, chronić ją od kontaktu z alkoholem, nie używać środków do pielęgnacji mebli – chyba, że są one przeznaczone właśnie do mebli politurowanych.

   Dużo żmudnych kółek nakręciłam się na tych blatach. Był czerwiec, w pracowni otwarte okno i wielu przechodniów zaglądało do środka, chwaląc urodę stołu. I ja też przyłączam się do tych pochwał. Stół bardzo dekoracyjny, z ładnie podrzeźbionymi nogami, pięknym fornirem na blacie głównym ale i też (co nie jest takie częste) na blatach dodatkowych. Sposób rozsuwania (mam na myśli cargę, która nie rozsuwa się wraz z blatami) sprawia, że po rozłożeniu również prezentuje się świetnie i może być eksponowany w pełnej krasie bez żadnych serwet.

Niniejszym dzielę się z Wami efektami mojej zwykłej, codziennej pracy.
Mam nadzieję, że stół nadal dzielnie służy swojej rodzinie.

 
 

Przedstawiona renowacja została wykonana
 w Pracowni Renowacji Starych Mebli 
 w Krakowie przy ulicy koletek 9/3, tel. 604 754 842


2 komentarze: